ŚNIEZNE ŁOWY
ŚNIEŻNE ŁOWY W KOMOROWIE
Jakoś wcale mnie nie zdziwiło że znów aura zastrajkowała. Cały tydzień ciepła okrasił zimny weekend. Akurat teraz gdy razem z Pawłem zaplanowaliśmy sobie trening przed zawodami wróciła zima. Sceneria chyba tłumaczy wszystko
Rano zalew przywitał nas umiarkowanym wiatrem i obficie sypiącym śniegiem . Temperatura do minus dwóch stopni zapowiadała że czeka nas ciężkie łowienie przypominające te z połowy lutego kiedy to zmagaliśmy się z pogodą łowiąc na kanale.
Po łyku herbacianym wzięliśmy się za rozstawienie sprzętu. Ja postanowiłem ryb szukać tylko z tyczki. Paweł sił próbował też na matcha.
Co wymieszaliśmy w kubłach?
Moja zanęta to 200 gram black gardons sensasa + glina argille firmy Górek. W drugim wiadrze rozrobiłem 150 gram jokersa z gliną argille i ziemią bełchatowską firmy Górek. Do wody powędrowało 8 kulek wielkości większej mandarynki z czego dwie zawierały zanętę spożywczą. Jako, że zalew jest płytki całość podałem z kubka.
Paweł opracował podobną zanętę z tym że dał mniej ziemi bełchatowskiej a kuleczki pod matcha sklejał dodatkowo klejem firmy ModialF . Miał też nieco więcej jokersa bo 200 gram.
Zestawy jakie przygotowałem na tą wodę uzbroiłem w spławiki Vimba 0,4 i 0,2 grama, na najcieńszych przyponach i najmniejszych hakach firmy Drennan. ( 0,06, 0,05 mm przypon, hak 24 i 26)
Rano ryby zupełnie nas ignorowały a zimno dokuczało coraz bardziej. Po pewnym czasie Paweł przebudził się na matchu i zaczął wyjmować dość ładne płocie.
U mnie z tyczki brań było jak na lekarstwo. Rano złowiłem z tyczki tylko 4 płotki.
Na szczęście im bliżej południa tym i ryba zaczęła lepiej żerować. Po pewnym czasie płocie zaczęły brać co wstaw.
Doskonale przekonali się o tym Marcin Modrzejewski i Mariusz Puchalski którzy nieco później przyjechali na trening.
Ryby brały doskonale a moja tyczka po pewnym czasie nie dała się „odkleić „ od rąk kolegów. Łukasz Skirski, Michał Brzezowski, Opłocki Krzysiek i Marcin Kostera mogli tylko żałować że nie zabrali sprzętu nad wodę a przyjechali tylko jako widzowie. Ciśnienie jednak na łowienie było tak wielkie że każdy z nich wyjął - choćby po rybie na moją tyczkę.
Jadąc nad zalew myślałem że z płocią będzie ciężko, a o zwycięstwie zadecydują okonie lub jazgarze. Teraz już wszystko jasne , kto utrzyma i wyselekcjonuje duże płocie wygra zawody. O ile oczywiście poszczęści się w losowaniu…. O tym przekonamy się już jutro!
Do następnego.
Tekst i Foto
Marcin Cieślak